Na froncie

21.2.16

Ja to mam szczęście! Poważnie! Moi mężczyźni są prawdziwymi bohaterami domu. Szafki skręcili, regały zamontowali, potem jeden padł, a drugi dalej na froncie.


A ja siedzę, piję wino i spieszę Wam o tym donieść, co by Was zazdrość zżerała. Cudnie jest być jedyną księżniczką w domu, bez zagrożonej pozycji w postaci dorastającej latorośli płci pięknej. O nie, nie, co to, to nie. Z mojego Gnomiszcza nic królewskiego nie wykiełkuje, co najwyżej będzie cesarzem. Cesarzem bąków i kup.

fajrant

Ale nie bądźcie na mnie źli, że tak publicznie rzygam tęczą. Wiem, że w naszym kraju, naszej kulturze przyjęło się, że lepiej zalewać internet falą hejtu i malkontenctwa. Więc zanim Was żółć zaleje i postanowicie mnie już więcej nie odwiedzać, pozwólcie, że się jeszcze trochę wytłumaczę. Więc, żeby nie było tak pięknie, na moją obronę powiem Wam, że nie zawsze jest tak różowo. Żyjemy w biegu i trudno nam trafić taki dzień, kiedy da się wyszarpać z niego godzinkę na prace domowe. Taką pełną godzinę, z pracą pełną parą, bez wygłuszania młotków szmatami i ugniatania kartonów w szafie, co by Gnomiska nie obudzić i sąsiadki nie urazić. Nie wiem, co gorsze. I jedno i drugie zwiastuje piekło.

Gry i zabawy strategiczne

Jest jeszcze jeden problem. Mam tysiąc pomysłów na minutę, wszystkie w asapie. Rąk do realizacji jednak tylko para (mimo szczerych chęci Gnomiszcza), a i ta para ma zwykle pewne zastrzeżenia. Wiecie, jak to jest, kiedy trzeba coś w domu zrobić i zawsze wtedy okazuje się, że te zaczepy nie takie, instrukcje kłamią, a te wszystkie meble to projektowała banda ..... (dopiszcie sobie kogo, bo moje szlachetne paluszki odmawiają wystukania na klawiaturze takich słów). Zawsze coś, zawsze droga przez mękę i trzeba dużo moich kojących słów ("masz rację", "pewnie, powinieneś sobie kupić nowy komplet narzędzi) i zachęt ("kto, jak nie ty?! jesteś najlepszy!"), żeby osiągnąć sukces.

Więc gdy tak patrzę w te umęczone oczy Pana Domu, to po prostu mi go żal. Szkoda i strach coś mu jeszcze zadawać.

Powoli jednak Chatynka rozkwita, a Gnomiszcze wraca do formy. Z tą formą to w ogóle są wzloty i upadki. W jednej chwili przelewa się przez palce, gorąco bucha aż parzy, żeby po chwili, niczym feniks z popiołów, otworzyć oczy, zażądać jedzenia, beknąć, a zaraz potem pójść w tango.


BHP not

Ale im temperatura Gnoma niższa, tym w naszej chatynce cieplej i przytulniej, wierzcie mi, póki co na słowo. Dziś jeszcze zdjęcia chorego dziecka, ale już niedługo chatynkowe. Czuj czuj czuwaj!

Zobacz także...

0 komentarze