Piszę do Was spod kartonów, siedząc na kartonie, pomiędzy kartonami. Tak teraz wygląda nasza codzienność. Ja pakuję, Gnom rozpakowuje, Ojciec dziecka przewozi. Brakuje czasu na sen, na jedzenie, na bloga, na życie po prostu.
Huśtawka nastrojów. Przedwczoraj przeżyłam załamanie, wczoraj zobaczyłam światełko w tunelu. Dziś sama nie wiem, bo deszcz wszystko przesłania.*
Mieszkanie powoli pustoszeje. Wywieźliśmy już lekko licząc milion kartonów i toreb, a jednak na co dzień niczego nam tu nie brakuje. Zdumiewające, ile rzeczy gromadzi się wokół, a i tak mam poczucie, że nie jesteśmy typem zbieraczy.
Najlepiej w tej sytuacji odnajduje się Gnomisko. Mam wrażenie, że fundujemy mu właśnie najlepsze wspomnienia z dzieciństwa. Tak, wiem, że i tak o tym zapomni, ale myślę, że gdzieś w tam w środku poczucie wesołych czasów pozostanie. Wieczne rozpakowywanie spakowanych już kartonów, przenoszenie z jednego do drugiego, kitranie wszystkiego po opróżnionych już szafkach. Muszę się nieźle uwijać, żeby mieć lepsze tempo od niego.
Przedwczoraj było źle. Miałam wrażenie, że robię, robię i nic z tego nie wynika. Dodatkowo przyszedł stres związany z wykańczaniem mieszkania. Pół nocy zastanawiałam się, czy aby na pewno dobrze wybrałam podłogi.
Wczoraj zwolniłam. Przyjechało wsparcie w postaci Matki Najlepszej. Na chwilę odstawiłam kartony i wzięłam się za ogarnięcie syfu w mieszkaniu i symbolicznie w mojej głowie. Naprawdę tęsknię już za czasami, kiedy przychodzili do nas najemcy, a ja codziennie sprzątałam. Tak było jeszcze tydzień temu, a dla mnie jawi się to, jakby to było w jakiejś innej epoce, w innej galaktyce. Potem zamiast na plac zabaw, zabrałam Gnoma na kawę tylko dla siebie. Po powrocie jakoś inaczej spojrzałam na całe mieszkanie. Zobaczyłam, jaki ogrom roboty już za nami. Zregenerowałam się, nabrałam znów chęci.
Dzieję się też w Chatynce. Wylewka zrobiona, ekipa właściwa wkroczyła.
Za nami pierwsze zakupy. Mamy też projekt kuchni. Chcecie zobaczyć?
Podłoga na wejście/klatkę schodową.
Miał być szary gres, ale nie wyszło. Zgodnie z koncepcją nadal jednak ma wyjść szara ściana. Dlatego dodałam jedno do drugiego i tych szarości wyszło mi trochę za dużo. Dlatego padło na tą.
Kojarzę ją ze znajomych wnętrzy i bardzo mi się podoba. Wydaje mi się, że będzie fajnie współgrać z białymi schodami. Trzeba będzie tylko dobrze dobrać kolor farby pod nią. Nie będzie to pewnie sama, zimna szarość, ale jakoś przełamana cieplejszym odcieniem beżu.
Podłoga do kuchni
Tu mam największe wątpliwości. Od początku planowałam tu jakiś szary gres. Nie wiem, co mnie podkusiło. Sama podłoga bardzo mi się podoba. Boję się, że w połączeniu z meblami kuchennymi będzie się jednak zlewać. Tu brąz, tam brąz. Czy aby nie będzie zbyt brązowo-mdło?
To jak, zwracać czy nie?
Podłoga do dolnej łazienki
Tania i ładna, Tak przynajmniej mi się wydaje ;) O ta
Mamy też wybrane już do niej kafelki na ścianę, takie.
Podłoga do wszystkiego
Tu bez kompromisów. Od początku wiedziałam, że ma być dąb. Sto procent dębu w dębie. Solidny kawał dębu. Obczajcie.
Kuchnia
Kuchnię wybraliśmy na frontach Ikei. Wymarzyło mi się, żeby była jasna, przestronna i nie za ciężka. Postanowiliśmy zrobić szafki w dwóch kolorach. Dół - fronty Ekestad. W całej okazałości o tu.
Góra - Veddinge. Na przykład tu.
Nie chciałam też, żeby górna zabudowa była zbyt przytłaczająca, dlatego nie będzie się ciągnęła nad całą długością szafek dolnych. Zdecydowaliśmy się też na niestandardowe elementy spoza katalogu jak otwarte półki.
Docelowo będzie też nasza wymarzona ława, o której już kiedyś Wam wspominałam. Póki co nie mamy jednak wybranej konkretnej. Być może zdecydujemy się zrobić ją na zamówienie. Będzie też czarna kredowa ściana i mały stolik. Nie wiemy tylko, kiedy starczy nam na to wszystko pieniędzy :)
A to moje ulubione miejsce w Chatynce - MOJA GARDEROBA
P.S. Gnomiszcze wybrało nam też wannę, ale na razie poprzestaliśmy na kiblu dla ekipy ;)
* Dobra, dziś nie pada. Ale wpis powstał dwa dni temu, tylko Gnomiszcze jak zwykle opóźniło publikację.
Huśtawka nastrojów. Przedwczoraj przeżyłam załamanie, wczoraj zobaczyłam światełko w tunelu. Dziś sama nie wiem, bo deszcz wszystko przesłania.*
Mieszkanie powoli pustoszeje. Wywieźliśmy już lekko licząc milion kartonów i toreb, a jednak na co dzień niczego nam tu nie brakuje. Zdumiewające, ile rzeczy gromadzi się wokół, a i tak mam poczucie, że nie jesteśmy typem zbieraczy.
Najlepiej w tej sytuacji odnajduje się Gnomisko. Mam wrażenie, że fundujemy mu właśnie najlepsze wspomnienia z dzieciństwa. Tak, wiem, że i tak o tym zapomni, ale myślę, że gdzieś w tam w środku poczucie wesołych czasów pozostanie. Wieczne rozpakowywanie spakowanych już kartonów, przenoszenie z jednego do drugiego, kitranie wszystkiego po opróżnionych już szafkach. Muszę się nieźle uwijać, żeby mieć lepsze tempo od niego.
Przedwczoraj było źle. Miałam wrażenie, że robię, robię i nic z tego nie wynika. Dodatkowo przyszedł stres związany z wykańczaniem mieszkania. Pół nocy zastanawiałam się, czy aby na pewno dobrze wybrałam podłogi.
Wczoraj zwolniłam. Przyjechało wsparcie w postaci Matki Najlepszej. Na chwilę odstawiłam kartony i wzięłam się za ogarnięcie syfu w mieszkaniu i symbolicznie w mojej głowie. Naprawdę tęsknię już za czasami, kiedy przychodzili do nas najemcy, a ja codziennie sprzątałam. Tak było jeszcze tydzień temu, a dla mnie jawi się to, jakby to było w jakiejś innej epoce, w innej galaktyce. Potem zamiast na plac zabaw, zabrałam Gnoma na kawę tylko dla siebie. Po powrocie jakoś inaczej spojrzałam na całe mieszkanie. Zobaczyłam, jaki ogrom roboty już za nami. Zregenerowałam się, nabrałam znów chęci.
Dzieję się też w Chatynce. Wylewka zrobiona, ekipa właściwa wkroczyła.
Panisko na włościach
Za nami pierwsze zakupy. Mamy też projekt kuchni. Chcecie zobaczyć?
Podłoga na wejście/klatkę schodową.
Miał być szary gres, ale nie wyszło. Zgodnie z koncepcją nadal jednak ma wyjść szara ściana. Dlatego dodałam jedno do drugiego i tych szarości wyszło mi trochę za dużo. Dlatego padło na tą.
Kojarzę ją ze znajomych wnętrzy i bardzo mi się podoba. Wydaje mi się, że będzie fajnie współgrać z białymi schodami. Trzeba będzie tylko dobrze dobrać kolor farby pod nią. Nie będzie to pewnie sama, zimna szarość, ale jakoś przełamana cieplejszym odcieniem beżu.
Podłoga do kuchni
Tu mam największe wątpliwości. Od początku planowałam tu jakiś szary gres. Nie wiem, co mnie podkusiło. Sama podłoga bardzo mi się podoba. Boję się, że w połączeniu z meblami kuchennymi będzie się jednak zlewać. Tu brąz, tam brąz. Czy aby nie będzie zbyt brązowo-mdło?
To jak, zwracać czy nie?
Podłoga do dolnej łazienki
Tania i ładna, Tak przynajmniej mi się wydaje ;) O ta
Mamy też wybrane już do niej kafelki na ścianę, takie.
Podłoga do wszystkiego
Tu bez kompromisów. Od początku wiedziałam, że ma być dąb. Sto procent dębu w dębie. Solidny kawał dębu. Obczajcie.
Kuchnia
Kuchnię wybraliśmy na frontach Ikei. Wymarzyło mi się, żeby była jasna, przestronna i nie za ciężka. Postanowiliśmy zrobić szafki w dwóch kolorach. Dół - fronty Ekestad. W całej okazałości o tu.
Góra - Veddinge. Na przykład tu.
Nie chciałam też, żeby górna zabudowa była zbyt przytłaczająca, dlatego nie będzie się ciągnęła nad całą długością szafek dolnych. Zdecydowaliśmy się też na niestandardowe elementy spoza katalogu jak otwarte półki.
Docelowo będzie też nasza wymarzona ława, o której już kiedyś Wam wspominałam. Póki co nie mamy jednak wybranej konkretnej. Być może zdecydujemy się zrobić ją na zamówienie. Będzie też czarna kredowa ściana i mały stolik. Nie wiemy tylko, kiedy starczy nam na to wszystko pieniędzy :)
A to moje ulubione miejsce w Chatynce - MOJA GARDEROBA
jeszcze w wersji demo
P.S. Gnomiszcze wybrało nam też wannę, ale na razie poprzestaliśmy na kiblu dla ekipy ;)
* Dobra, dziś nie pada. Ale wpis powstał dwa dni temu, tylko Gnomiszcze jak zwykle opóźniło publikację.