Wynajem mieszkania - praktyczny przewodnik

17.10.15


Kochani, karuzela rozkręcona na całego! Się dzieje, oj dzieje. Aż moim małym mózgiem nie jestem w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Zwoje rozgrzane do czerwoności i emocje takie, że OMAJGAD. Sama nie wiem, czy sieknąć browara, czy iść spać. A skoro nie wiem, to siedzę i piszę posta.


W ostatnich dniach przez nasze mieszkanie przetoczyły się całe pielgrzymki potencjalnych najemców. Wiecie co to oznacza? Gnom już wie, po skończonym śniadaniu sam na swoich koślawych nóżkach kieruję się w stronę szafy, w której kitramy odkurzacz i bierze się za robotę. Trochę omija kąty (wiadomo - samiec), więc trzeba po nim poprawiać. Potem ja przejmuję mopowanie (widok wody wywołuje u Gnoma zbyt wielką ekscytację, wolę więc uwinąć się bez pomocnika). I taka to nasza poranna rutyna.

Wczoraj do naszych drzwi w końcu zapukali ONI. Poprzez agencję, a jakże, no ale pewnie żyjecie już trochę na tym świecie i sami wiecie, że nie można mieć wszystkiego. W każdym razie przyszli o 19, o 21 zadzwonili, że są zdecydowani. Gotowi płacić ile chcemy, więc wybrzydzać nie zamierzamy. Poza tym wywarli na nas dobre wrażenie, a nawet ja mam już dość codziennych porządków. Boję się, że gdybyśmy pociągnęli tak jeszcze dłużej, niedługo całą rodziną trafilibyśmy na kozetkę. A to przecież dodatkowe koszty, których nie mamy w budżecie.

No to pakujemy graty. Zostały nam dwa tygodnie. W przypływie entuzjazmu spakowaliśmy dwa wielkie wory 240 litrowe do wywiezienia i wywaliśmy trzy torby śmieci. Mieszkanie pozostaje jednak niewzruszone, nie sprawia wrażenia, jakby cokolwiek z niego ubyło. Trochę mnie to przeraża. Ile można zgromadzić przez cztery lata mieszkania na 46 metrach? W chu... i jeszcze drugie tyle. W poniedziałek przyjadą kolejne kartony. Mam nadzieję, że tym razem się uda.

No ale do brzegu! Miało być wszak o umowie.

Pewnie wiecie, a jeśli nie, to Was oświecę, że prawo polskie bardziej chroni najemcę od właściciela. Co z góry stawia nas w bardzo niekomfortowej sytuacji. Trochę wgryzaliśmy się w ten temat, różni ludzie w umowach zabezpieczają się różnymi sposobami. Czego byśmy sobie jednak w tej umowie nie zapisali, fakty są takie, że prawo nie jest po naszej stronie, a te klauzule i tak nie są dozwolone. Oznacza to ni mniej ni więcej tyle, że do umowy możemy sobie wpisać wszystko dla naszego lepszego samopoczucia, wywarcia presji na najemcy, ale w sytuacji sporu i tak sąd uzna, że nasze zapisy były funta kłaków warte.

Zgodnie z prawem umowę najmu właściciel może wypowiedzieć dopiero w momencie, kiedy lokator zalega z czynszem przez trzy kolejne, pełne okresy płatności. Ale i po tym okresie musi najpierw wyznaczyć najemcy dodatkowy (miesięczny) czas na uregulowanie zaległych płatności. Sami sobie policzcie ile to miesięcy na stracie. Jeśli trafiliście na wyjątkowo trudnego gościa, wypowiedzenie umowy i tak nie rozwiąże problemu.

Na co więc warto zwrócić uwagę?

Krótki wywiad

Fajnie byłoby gdyby udało się jakoś sprawdzić potencjalnego najemcę. Media społecznościowe trochę to ułatwiają. Sami wiecie, ile skarbów skrywają odmęty Internetu. Na mnie bardzo dobre wrażenie robili agenci, którzy przed przyprowadzeniem klientów, potrafili mi powiedzieć o nich kilka słów - w jakim są wieku, gdzie pracują, w jakiej konfiguracji planują mieszkać. Wiem, że to tania zagrywka marketingowa, ale działa.

Relacje

Istotne są dobre relacje. W końcu chcecie czy nie, z najemcą będziecie w jakiś sposób związani, dobrze by było, żeby można się było z nim dogadać, odebrać pocztę do nas, która przyjdzie na stary adres. U nas w relacjach lepiej sprawdza się Gnom Senior. W naszym duecie, to ja jestem tą gburowatą.

Urząd Skarbowy

Czy jest bardziej znienawidzona instytucja? Szczerze wątpię. Jednak jeśli wynajmujemy mieszkanie, powinniśmy się z nią trochę zaprzyjaźnić. Nie spodziewam się, że od razu pojawi się jakiś niespodziewany przypływ ciepłych uczuć, ale jednak pogódźcie się z długoterminową relacją. Wynajmując mieszkanie jesteśmy zobowiązani do uiszczania podatku z tytułu dochodu. Wiadomo, możecie zamieść sprawę pod dywan, brać kasę w łapę i udawać, że żadnego dochodu nie ma. Ja jednak zachęcam, żeby być fair. Legalność umowy najmu ułatwi Wam ewentualne dochodzenie swoich praw, jeśli będą problemy z najemcą.

Sąsiedzi

Ściany mają uszy. Zwykle ma to więcej minusów, niż plusów. Ale skoro mamy problem z ukryciem naszych brudów przed sąsiadami, to wierzcie mi, że ten sam problem będą mieć najemcy. Może warto przed wyprowadzką przejść się do sąsiadów, przedstawić sprawę, zostawić numer do siebie i poprosić o czujność.

Stroną umowy jest zwykle jeden najemca, co nie wyklucza, że będzie on mieszkał z kimś. Dobrze jednak, żeby to "kimś" nie zmieniło się w "cały tłum". W umowie można zastrzec, kto jeszcze będzie mieszkał, lub, bardziej ogólnie, maksymalną liczbę lokatorów.

Wynajem okazjonalny

Jeśli macie trochę więcej pieniędzy, możecie pokusić się o tak zwany "wynajem okazjonalny" czyli umowę poświadczoną notarialnie. Koszt takiej umowy w Warszawie wynosi zwykle ok. 200 - 300 zł, czyli nie jest to majątek. W takiej umowie najemca musi podać adres, pod który może się wyprowadzić w przypadku zalegania z opłatami. Znacznie ułatwia to i przyspiesza procedurę eksmisji. Taką klauzulę możecie też sobie dopisać sami, bez udziału notariusza. Mam dla Was jednak złą wiadomość, bez notariusza i tak nie ma to mocy prawnej.

Obowiązki najemcy

W umowie warto wyszczególnić obowiązki najemcy. Najprościej mówiąc to, że jest on zobowiązany do utrzymywania mieszkania w zastanym stanie, sprzątania, nie dewastowania zarówno lokalu, jak i części wspólnych budynku. Wiadomo, pewne zniszczenia wynikają z normalnej eksploatacji, ale demolki sobie nie życzymy. Żarówki za to może wymieniać sobie sam, nie potrzebuje do tego naszej asysty.

Protokół zdawczo-odbiorczy

Aby czuwać nad poziomem dewastacji poczynionym przez najemcę przy przekazaniu lokalu należy sporządzić protokół-zdawczo odbiorczy. Starannie fotografujemy mieszkanie i elementy wyposażenia. Porównanie stanu "przed" i "po" będzie podstawą do rozliczenia kaucji przy rozwiązaniu umowy.

Tyle z punktu widzenia właścicieli. Oczywiście najemca też musi się zabezpieczyć. Nasz wytknął nam już parę usterek w mieszkaniu i nie zamierzamy się od nich uchylać. Od początku stawiamy na komunikację. Zgodziliśmy się, co musimy jeszcze odpicować (odświeżenie ścian etc) i planujemy się z tego wywiązać. Nie wpisywaliśmy tego do umowy, ale tak po ludzku, z przyzwoitości, czujemy się zobowiązani. Szczerze też przyznaliśmy, że nie możemy zagwarantować, że ze wszystkim zdążymy do dnia przekazania kluczy. Na taką samą szczerość liczymy w perspektywie długofalowej ze strony najemcy.

Trzymajcie za nas kciuki, dobrze? Czas goni nas. Jutro ruszamy na szooooping!


P.S. Z Gnomem ogłaszamy nadejście sezonu jesień / zima!


Zobacz także...

0 komentarze